palka613 |
|
|
|
Dołączył: 06 Lis 2006 |
Posty: 44 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Unendlichkeit |
|
|
|
|
|
|
1. Sny || Es ist gegen meinen Willen... ICH BIN DAGEGEN!
Znowu obudziłam się zlana zimnym potem. Znów ten sam sen. Byłam na dachu. Tylko ja i Matt. I znowu, gdy się do mnie zbliżył spadłam. Ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Matthew nie żyje od 11 miesięcy. Tak.. Zginął. A mówiłam, żeby nie wsiadał do tęgo cholernego samochodu!! Jego ojciec znowu był pijany, a Matt nie miał jak wrócić... Mówiłam, że zamówię taksówkę... Ale nie... Pojechał z ojcem. Widziałam jego śmierć. Na skrzyżowaniu. Czemu jego ojciec jest takim daltonistą??!! Aha, no przepraszam - był pijany. To go usprawiedliwia od przejechania na czerwonym świetle... Ale ten drugi też mógł uważać! Nagle pisk opon, trzask... I ten jego krzyk... To jedyne, co pamiętam. Od tego czasu mam ten sam sen.
- 3.28 - powiedziałam do siebie patrząc na zegarek.
No tak. Za 2 godziny znowu to samo... Pobudka.. Ja jak zwykle zaspana powlokę się do łazienki, pełna nadziei, że zaraz przyjdzie SMS od Matta.. Jak zwykle o tej samej treści... Wstawaj kochanie, już niedługo się zobaczymy.
Już nigdy go nie zobaczę... No tak znowu płacze. On by tego nie chciał. Tak go kochałam... Wszyscy mówią mi - Masz dopiero 14 lat... Jeszcze się zakochasz tak naprawdę. - Hallooo rocznikowo 15.. A ja naprawdę go kochałam. I czuję, że nie spotkam już nikogo takiego.
Znów myślę zamiast spać. Tak. Sen jest mi teraz potrzebny.
Pełna nadziei znów położyłam głowę na poduszce i zasnęłam.
5.30. Jak co rano - budzik.
Szybki prysznic, poranna toaleta, ubieram się, jem śniadanie. Sprawdzam czy mam wszystko. Dom jak zwykle pusty. Mama już w pracy, ojciec ze mną nie mieszka.
Wszystko. Teraz tylko się ubrać i na autobus. Dziś na szczęście tylko 3 lekcje. Angielski, niemiecki, godzina wychowawcza.
Weszłam do autobusu i zajęłam jak zwykle moje ulubione miejsce. Czekała już na mnie Natalie. Jeśli chodzi o wygląd moje zupełne przeciwieństwo. Wysoka, dobrze zbudowana brunetka. Tylko karnację miałyśmy tak samą bladą, przez co byłyśmy prześladowane przez "laleczki Barbie".
Jedna z nich na przywitanie wystawiła mi nogę tak, abym się potknęła.
- Daisy nie wystawiaj tak tej nogi, bo ci ktoś koreczek złamie. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Różowa jak zwykle olała moje: "beznadziejne zaczepki zazdrosnych małolat"
Niby, czego mam jej zazdrościć? Bluzek, które chyba raczej nie są bluzkami tylko samymi dekoltami? A może butów na 10 cm szpilkach?
Z pewnością nie. Ja nienawidziłam ich za ich sweetowy róż. One mnie za buntowniczy styl, glany i czarne ubrania. Nie będę z tego powodu płakać.
Autobus zatrzymał się wreszcie przy naszej szkole.
- Gdzie mamy? - spytałam Natalie
- 512... Schmerzowa pewnie znowu zrobi nam sprawdzian... Ehh..
- Angielski to pikuś.. Niemiecki też.. Damy rade siostro! - powiedziałam i jak zwykle przybiłyśmy sobie "żółwika".
- Siadajcie. - powiedziała nasza nauczycielka p. Schmerz. Była ona młodą, niską brunetką. Niedawno skończyła studia. - Dziś wyjątkowo nie będzie sprawdzianu, ale cicho!! Wasza pani od Niemieckiego jest na zwolnienie, więc teraz zrobię wam angielski i godzinę wychowawczą.
Nauczycielka sprawdziła obecność. Present perfect. Łatwy czas. Nie rozumiem innych, którzy go nie rozumieją. Dzwonek. Nie miałam ochoty wychodzić na przerwę. I nie wyszłam. Zostałam w klasie z dyżurną: Marsie. Okrąglutka i przemiła blondynka zaczęła podlewać kwiaty, a ja zmyłam tablicę. Dzwonek. Godz. wych.
- Panny Cornelia, Natalie, Olga i Lilian. Mam dla was dobrą wiadomość. Ze względu na wasze dobre wyniki w nauce zostajecie wysłane na roczną wymianę do szkoły w Magdenburgu. Będziecie w klasie, w której są sami nowi uczniowie. Z waszymi rodzicami już rozmawiałam. W sobotę wyjeżdżacie.
- Cornelia, czy ty to słyszałaś??!! - krzyknęła do mnie radośnie Natalie.
- Taaa.. Fajnie. - powiedziałam bez przekonania.
Nie chciałam stąd wyjeżdżać. Tutaj mogłam zawsze pójść na cmentarz... Do Matta... A tam? Co mnie czeka... To wbrew mojej woli... NIE ZGADZAM SIĘ!
***
I jak?? Proszę o szczere oceny, chociaż wiem, że będą nienajlepsze. |
|